Łukasz Mordasiewicz - Dyrektor Segmentu Klientów Kluczowych z Fortum
Natalia Bugalska: Podobno 26 sierpnia 2022 r. wyrył się złotymi zgłoskami w Twojej pamięci…
Łukasz Mordasiewicz: Cały 3 kwartał na rynku surowców energetycznych był okresem, o którym pewnie nie tylko ja, ale cała branża, a przede wszystkim Odbiorcy szybko nie zapomną. Natomiast faktycznie kulminacja w postaci przekroczenia ceny 2,5 tys. zł/MWh za dostawy energii na kolejny nastąpiła tego dnia. Na szczęście od tego momentu ceny na rynku hurtowym zaczęły spadać, a dodatkowo Małe i Średnie Przedsiębiorstwa zostały objęte ochroną w postaci ceny maksymalnej. Bez tej regulacji, koszt zakupu energii dla tej grupy Odbiorców wzrósłby średnio trzykrotnie rok do roku.
N.B.: A jak wygląda sytuacja półtora roku później?
Ł.M.: Normalizuje się. Od kilkunastu miesięcy mamy niemal nieustanny trend spadkowy na rynku. Średnia cena kontraktów rocznych w tym roku jest o 33% niższa niż rok wcześniej, a w porównaniu do 2022 roku, aż o 60%. SPOT zaś jest notowany o połowę taniej niż w 2022 r.
Na wysokość ceny końcowej energii dla Odbiorców wpływ też mają prawa majątkowe, których komplet był wyceniany jeszcze na początku 2022 na ponad 50 zł/MWh, a obecnie to już niecałe 7 zł/MWh.
Podsumowując, Odbiorcy którzy korzystają z ofert na rynku konkurencyjnym, już dawno zapomnieli na jakim poziomie jest cena ustawowa, gdyż od ponad roku kupują energię znacznie poniżej tych poziomów. A to chyba najlepszy dowód na to, że dalsze mrożenie cen nie jest już potrzebne.
N.B.: Ale trauma pozostała?
Ł.M: Przede wszystkim wspomnieniem tych czasów są poziomy niektórych cenników standardowych dużych firm energetycznych, które są nawet 4-5 krotnie wyższe niż poziomy cen hurtowych. W obecnej sytuacji każdy odbiorca B2B jest w stanie zabezpieczyć sobie cenę energii o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent niższą niż poziomy ustawowe. Zarówno w krótkim horyzoncie jak i sięgającym kilku lat. Wydaje się, że przeszkodą jest tylko bierna postawa samych przedsiębiorców w tym obszarze.
N.B.: Czego się boją?
Ł.M.: To chyba kwestia przywiązania do lokalnego „zakładu energetycznego”. Dotychczas w Polsce tylko około 17% odbiorców biznesowych zmieniło sprzedawcę energii kiedykolwiek! Dlaczego? Nie ufają innym sprzedawcom, ale ich nie sprawdzają, boją się formalności, martwią się o bezpieczeństwo dostaw. Często nie do końca rozumieją same faktury, czytając je, nie wiedzą, na które składniki mają wpływ, na które nie. A jeśli do tego są małymi przedsiębiorcami i udział kosztu energii w ich działalności nie przekracza 2-3%, to się tym nie zajmują i czekają po prostu na przedłużenie ceny maksymalnej…
N.B.: Ale ono raczej nie nastąpi...
Ł.M.: Rząd już zapowiedział odmrożenie cen energii po 31 czerwca 2024 r. Dla przeciętnego odbiorcy oznacza to, że ma już mało czasu na podjęcie świadomej decyzji o wyborze najlepszej oferty. A przecież większość z nich korzysta ze wspomnianych cenników standardowych, ale nie jest w ogóle świadoma ich poziomów, ponieważ płaci stawkę 693 zł za MWh. Gdyby taki klient sprawdził cennik swojego sprzedawcy i nie był zadowolony z jego poziomu, może wypowiedzieć umowę. Ale to przecież trwa. Najczęściej miesiąc ze skutkiem na koniec następnego miesiąca, a czasem i 6 miesięcy ze skutkiem na koniec roku kalendarzowego. To więc ostatni dzwonek by aktywnie podejść do kształtowania kosztów energii w swojej firmie.